piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział II


               Czas w pociągu leciał zadziwiająco szybko. Wszędzie rozbrzmiewały rozmowy uczniów Hogwartu. Wszyscy opowiadali sobie ożywieni jak spędzili wakacje, co ciekawego działo się podczas tych minionych dwóch miesięcy. Pierwszoroczniacy zapoznawali się ze wszystkimi rówieśnikami i już nie dało się odczuć smutku czy rozpaczy w ich głosach. Gdy tylko wszyscy zauważyli zbliżający się mur zamku, otrzymali znak by przebrać się w szkolne szaty. Każdy był podekscytowany tym nowym rokiem, nawet James. 
               - To co tym razem chłopaki? - zaczął Stiven z uśmiechem na twarzy.
               Stiven Kingston, blondyn o nieziemskich niebieskich oczach. Chłopak jest bożyszczem nastolatek. Uwielbiają go wszystkie dziewczyny, tylko jedynym niezrozumiałym faktem przez nie jest to, że jego to w ogóle nie interesuje. Jego największą miłością w życiu są żarty i psikusy. Nie zna swojej wartości i raczej zazwyczaj jest zdziwiony tym wzrokiem dziewczyn na korytarzach. Wolałby im dokuczać niż kontynuować flirt. Mimo, że jest już na siódmym roku, zachowuje się jak dziecko.


               - Może w tym roku przydałoby się trochę uspokoić - powiedział James, lecz po chwili cała trójka przyjaciół zaczęła się histerycznie śmiać
               - Dobry żart Potter - docenił Stiv, klepiąc chłopaka po plecach.
               - Ja tam uważam, że może w końcu powinniśmy zacząć się interesować co dalej, bo to jednak nasz ostatni rok tutaj - ostrzegł ich Chris, z nadzwyczaj poważną miną.
               Christian Coldman, czarujący brunet. Jest najpoważniejszy z całej trójki. Oczywiście, ich poczucie humoru jest bardzo podobne, lecz to on jest osobą, która nie pozwala chłopakom przekraczać granic. Momentami jest jak romantyk. Jak się zakocha to przeżywa wszystkie emocje, jak artysta. Cała paczka ma powodzenie u płci przeciwnej, lecz Chris zawsze zastrzega sobie, że on szuka tej jedynej
               - No tak ! - syknął pretensjonalnie blondyn - Jak zwykle musisz zniszczyć całą zabawę.
               - Ja tylko przypominam - powiedział unosząc ręce, na znak, że się nie wtrąca.
               James siedział przy oknie i rozglądał się zadowolony. W myślach błąkały mu się plany na psikusy na ten rok. Chciał by wszyscy go zapamiętali, by został legendą. Wiedział, że nie będzie nigdy tak postrzegany jak jego ojciec, bo ten był bohaterem. On raczej w głowie ma myśli by rozbawiać ludzi. Brunet jednak czuł się nie doceniony. Zależało mu na tym, by jego ojciec był z niego dumny, chciałby także zostać aurorem jak on. Oceny, które uzyskał na SUMach wskazywały na to, że jest duża szansa by sobie z tym poradził. Na samą myśl o tym, zrobiło mu się przykro. Nikomu o tych planach jeszcze nie wspominał. Wie o tym, że większość rodziny traktuje go jak gówniarza, który nie ma przyszłości i myśli tylko o zabawach. Postanowił sobie, że pokaże im, że jest wartościowym człowiekiem i osiągnie cel. 

               Express Hogwart zatrzymał się na peronie, który prowadził do szkoły. Hagrid już czekał by spełnić swoje obowiązki wobec pierwszoroczniaków. Wszyscy wysiedli z pociągu i zmierzyli ku bramie do zamku. Tam czekały na nich łodzie, w których mieli przepłynąć. 
               Wszystko przebiegło bardzo szybko. Ucztę rozpoczynało zawsze przydzielenie nowych uczniów do ich domów. Gdy tylko się to skończyło, tace na stołach zostały magicznie wypełnione pysznymi daniami. Lily czekała na ten moment. Uwielbiała w Hogwarcie jedzenie, a od godziny czuła takie ssanie w okolicy brzucha, że myślała, że zacznie jeść swoją własną szatę. Dziewczyna zajadała się i zarazem starała się też słuchać wciąż podekscytowaną Sophie. Brunetka wciąż przypominała sobie przeróżne historie z wyjazdu i ledwo przełknęła jeden kęs tłuczonych ziemniaków, opluwała wszystkich wokół, bo musiała powiedzieć jak jej tata siedział na kamieniu przy morzu, a tu nagle jakiś krab uszczypnął go w pośladek i ten wystraszony zaczął biegać po całej plaży wrzeszcząc.
               Rudowłosa uwielbiała Sof, lecz momentami miała jej dość, bo ile można gadać? Przytakiwała jej tylko ledwo słuchając, a raczej skupiając się na tym co wkłada do buzi, jednak to nie zraziło w żaden sposób dziewczyny. Obok siedziała także Vicky i Elizabeth - współlokatorki z dormitorium, które momentami już nie wytrzymywały gadania Sophie i zwyczajnie odchodziły.
               Gdy uczta dobiegła końca, a Dyrektor McGonagall wyczyściła jednym machnięciem różdżki wszystko ze stołów, rozległ się jej głos po Wielkiej Sali.
               - Witam wszystkich uczniów na kolejnym rok w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart - zatrzymała się na chwilę - Chciałam wam powiedzieć tylko, że w naszym gronie pedagogicznym zaszły pewne zmiany. Chciałabym powitać serdecznie Arthura Weasley'a, który w tym roku rozpocznie pracę jako Nauczyciel Mugoloznawstwa.
               Lily rozejrzała się po sali napotykając po kolei wzrok swojej rodziny, która tak samo jak i ona byli zaskoczeni tym, że ich dziadek będzie nauczycielem w szkole. Nie zostali o tym poinformowani. Mimo to nie widać było w tym nerwów, nawet byli zadowoleni, lecz Jamesa przerażała mała kontrola w szkole. Kochał staruszka, jest też świetnym kompanem do zabawy, ale to szkoła. Tutaj nie wie czy pozwoli mu na odrobinę rozrywki. 
               - Ale to nie wszystko - kontynuowała Dyrektorka - Jestem szczęśliwa i zaskoczona jednocześnie, że w ostatniej chwili uzyskałam potwierdzenie od osoby którą, jak się domyślam, każdy z was zna. - zaczęła z uśmiechem na ustach Minerwa - Powitajcie brawami Harry'ego Pottera, a w tym wypadku nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią.
               Po sali rozbrzmiały gromkie brawa i wiwaty na to stwierdzenie. Tym razem dzieci Pottera były już w kompletnym szoku. Nie wiedziały jak się zachować, czy krzyczeć, czy płakać, czy cieszyć się z resztą. Wiedzieli, że ojciec jest świetnym aurorem i już jako młody chłopak zmierzył się z wieloma przeciwnościami losu, ale dlaczego to zrobił? Dlaczego nie raczył nic powiedzieć na ten temat swoim własnym dzieciom, którym może przeszkadzałoby pojawienie się taty w szkole. Lily zapatrzona w stół pogrążyła się w rozmyśleniach, na temat tego niespodziewanego zdarzenia. W szkole pracował ich wujek Neville i to już była jakaś kontrola, lecz ona osobiście uwielbiała zielarstwo, ale jeszcze dodatkowo dziadek i tata? To już chyba za wiele...
               Uczta i powitanie nowych nauczycieli skończyło się, a wtedy cała trójka rodzeństwa zebrała się i jednomyślnie podeszli do swojego rodzica.
               - Możesz nam to wyjaśnić? - wycedził na wstępie James
               - Spokojnie James, nie wiedziałem, że tak źle na to zareagujesz... - powiedział Harry
               - A jak mam zareagować?! - wypowiedział najstarszy syn unosząc głos
               - James, daj spokój - wtrąciła się Lily - daj mu wyjaśnić... - spojrzała na ojca wyczekująco.
               Najstarszy Potter spojrzał lekko zmieszany na swoje dzieci i odparł spokojnie.
               - Dostałem propozycję od Profesor McGonagall bym zajął miejsce na stanowisku Nauczyciela Obrony, ponieważ poprzednik zrezygnował. Przeszedł na emeryturę - westchnął cicho - Nie chciałem się zgadzać i od razu zrezygnowałem. Uważam, że nie jestem odpowiednią osobą na tym stanowisku. Jednak gdy dwa dni temu skontaktowała się ze mną i czułem, że na prawdę nie mają nikogo na to miejsce... Stwierdziłem, że czemu mam nie pomóc. 
               Każde z nich stało jak wyryte patrząc się na ojca. Tylko Lily wydała się być najbardziej wyrozumiała co do tej sytuacji. W końcu uśmiechnęła się i spojrzała na braci.
               - Hej, nie będzie tak źle - odparła starając się dodać wszystkim otuchy.
               - James, już się nie wściekaj - powiedział najstarszy Potter - Będę tu tylko do momentu, aż Profesor McGonagall znajdzie kogoś na to miejsce. Tak ustaliliśmy.
               Chłopak spojrzał na ojca z wyrzutem. Poczuł narastającą złość w sobie, chciał wybuchnąć i powiedzieć mu co myśli, lecz tylko zacisnął zęby i odwrócił się na pięcie. Nie wiedział gdzie idzie, ale czuł, że ten rok nie będzie taki świetny jak planował.
To na tyle w dzisiejszym dniu.
Wiem, że późno, ale wyjechałam nad morze i nie miałam czasu na pisanie. Jutro też wyjeżdżam i kolejna lekka przerwa się szykuje. Jednak nie zostawiam tego wszystkiego, będę wymyślać nawet będąc tam i już gotowy plan w głowie przeleję w następnym tygodniu.

2 komentarze:

  1. Ktoś tu będzie miał kontrolę 😂❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytasz dalszą część to dowiesz się więcej ;)

      Usuń